
Prawie wakacje się zaczynają - dla tych co mają przywilej takich atrakcji w planie. Większość z nas już nie ma, bo dorosłość jednak chyba więcej odbiera niż daje. Chyba że ktoś pracuje jako nauczyciel, ale też lekko nie jest, bo sporo do zrobienia zostaje w domu po godzinach plus jeszcze papierologia i inne duperele z tym związane. Wiem, bo mam siostrę w tym zawodzie i tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto było trzymać się od tego z daleka. Dziękuję, siostra!
Trudno mi więc spojrzeć bez podejrzliwości na tytuł, który zabrał mi kilka ostatnich dni z życia. Dla mnie to jest jakiś spisek pedagogów, bo jak inaczej wytłumaczyć, że ktoś może być gotów zaryzykować życie i zdrowie, aby móc uczęszczać do szkoły? Gdzieś tam w cieniach siedzą mroczne indywidua i starają się zindoktrynować nas do roli potulnych uczniów. Właściwie większości z nas już nie, bo eduakcja raczej za nami, ale nasze potomstwo - kto wie...? Oceńcie sami, oto recenzja Dead or School.