Dramy pracowe – cd.

Dziś znów zbiorczy wpis z kilku dni robienia notek w pracy – o podróżach nie będzie nic, samo marudzenie lotto-tematyczne, więc jak coś, można ten wpis opuścić 😉

14.07.2021

Wczoraj rano dostałem na automat informację, że Lotto poszukuje pracownika do mojego miasta. Szybkie rozeznanie po tych kilku tu zatrudnionych osobach (w tej chwili ze mną 7) i nikt nie rezygnuje z pracy, a nowe stanowiska się nie otwierają. Czyli pierwsze podejrzenie – szukają już zastępstwa za mnie 😀. I poniekąd miałem rację. Telefon do kadr potwierdził to podejrzenie – szukają pracownika do nowego punktu, który ma wystartować przełom lipca i sierpnia, pod adresem który był podany jako ten, który miał być mój. Kiedy delikatnie zaprotestowałem, że przecież już pracownika mają, bo zatrudnili mnie w tym właśnie celu już 1,5 miesiąca temu, odparła że nic o tym nie wie, a kierownik, który mnie zatrudniał ma akurat wolne i nie ma jak tego potwierdzić. Czy ja już wspominałem jaki uroczy bałagan tam panuje w zarządzaniu? 😀 Dziś „mój” kierownik się w pracy pojawił i po naradzie stwierdzili, że jedynym wyjściem z sytuacji jest nowej rekrutacji nie przerywać (bo to idzie przez Warszawę), ale dać mi szansę zaaplikować. I tak oto będę dziś wieczorem wypełniał jakieś testy z wiedzy o sprzedawanych przez Lotto usługach i raz jeszcze wysyłał CV i próbował dostać pracę, którą już wykonuję. A raczej miałem, bo jednak mi nic nie przysłali, ups. Aczkolwiek jest jeden myk, który w zasadzie – o ile pracę dostanę – mnie cieszy. Będzie to zmiana umowy – z oszukańczej zleceniówki na uczciwą umowę o pracę – koniec z robieniem nadgodzin za frajera, witajcie nisko opłacane, ale o ileż szybciej się kończące 40 godzin tygodniowo. Nadal z pracą w soboty i niedziele, ale za nie wolne będzie w inne dni tygodnia. Odzyskam tygodniowo 30 godzin wolnego, będę miał 3-4 dni w tygodniu calutkie wolne i w końcu czas porobić coś innego niż spanie, jedzenie i pracowanie 😀. A jak pracy nie dostanę, to będę miał jeszcze więcej wolnego 😀. Już sobie planuję kilka dłuższych wypraw z plecakiem.

17.07.2021

Dziś siedzę tu już 20y dzień z rzędu i moja jedyna motywacja jest taka, że zarabiam na podróż dookoła świata. Gdyby to było gromadzenie kasy dla samego gromadzenia kasy, to już bym się poddał. Przy 11 godzinach na dobę w pracy (a wiadomo że trzeba być trochę wcześniej i samo wyjście też trochę zajmuje plus droga do i z pracy), zostaje mi już niewiele dnia na cokolwiek innego. I tak dobrze, że jest lato, więc nawet o tej 20 jest jeszcze jasno, bo już w ogóle by mi się żyć odechciało. Wczoraj nawiedził mnie niespodziewanie jeden z kierowników – ten który mnie rekrutował. Akurat UWO dostało nowy duży patch i przez to nie odpalałem laptopa, więc nie zastał mnie rypiącego w robocie w grę. A nawet lepiej – rano kurier dowiózł zapas środków czystości i nowy mop zainspirował mnie do pierwszego od jakichś 20 lat w tym punkcie (sądząc po ogólnym wyglądzie, to taki jeszcze PRLowski kiosk) umycia podłogi. I na tejże czynności zostałem „przyłapany” przez kierownictwo. Nawet jakbym się starał, to bym tego lepiej nie zagrał 😀.

Kierownik zaczął rozmowę od próby opierdzielenia mnie za samowolkę z godzinami pracy (w sumie tu o tym nie wspominałem, ale w czerwcu przez jakiś czas olałem wytyczne i robiłem po mojemu), ale ze skruszoną miną wyjaśniłem, że to było dawno i na dodatek nieprawda, już się poprawiłem, a w ogóle to już inny kierownik mnie osobiście za to okrzyczał (i to akurat prawda). I albo zmiękczyło go to moje mycie podłogi albo nie jest typem lubującym się w opierdzielaniu podwładnych (w przeciwieństwie do poprzednika, tamtemu od razu z oczu biło, że kocha to co robi 😀), bo płynnie temat porzucił. Wrócił za to temat rekrutacji na moje stanowisko – sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała. Test który miałem zdawać przez neta, muszę zdać wraz z innymi ubiegającymi się o tą pracę w Szczecinie. Jak uczelniany egzamin, w grupie i pod nadzorem 😀. I to jakoś w przyszłym tygodniu. Powinienem się w sumie bardziej przejmować, ale mam już trochę wyrypane. Dostanę pracę, to dostanę, a jak nie, to nie, proste 😀. Nie mam pojęcia ilu będzie chętnych na tą pracę i jaki będzie poziom wiedzy o sprzedawanych produktach osób które przyjdą z zewnątrz. I czy moje przepracowane 350 godzin zrobi różnicę. Przekonamy się wkrótce!

23.07.2021

Dzień w pracy pod rząd dwudziesty szósty. Motywuję się nadal tym, że każdy dzień, który się tu produkuję oznacza tydzień życia w Azji Południowo-Wschodniej, więc już na kilka miesięcy udało mi się uzbierać 😀. Tymczasem totalny chaos i bałagan w Lotto nabiera w końcu sensu. Okazało się, że centrala, czy tam rada, czy kto tam w sumie tym całym szajsem rządzi, zadecydowało o zmianie strategii firmy. I usłyszycie o tym jako pierwsi w polskim necie właśnie tutaj! 😀 Lotto postanowiło skoncentrować swoje działania na własnych oddziałach. Czyli firmowych kolekturach, a nie automatach stojących w Żabkach, Lewiatanach, czy innych kwiaciarniach na rogu. Na chwilę obecną, takich własnych punktów jest tylko 5%, reszta jest w rękach prywatnych, na które Lotto wpływu nie ma. A właśnie o wpływ na sprzedawców się w nowych zmianach rozchodzi. I ja trafiłem w sam środek tej rewolucji 😀. Wpadł do mnie nowy kierownik (tak jest, z tej okazji stworzone zostało jeszcze jedno stanowisko kierownicze – jeeej), który przedstawił się w sumie nie jako kierownik, a jako opiekun, ale w praktyce to jest to samo. Do tej pory sprzedawcy wiedli sobie sielskie i nie niepokojone przez nikogo życie, sprzedając po cichutku te losy i zdrapki. Teraz opiekun będzie prowadził nad tym totalny nadzór, odwiedzał raz na tydzień, prowadził zeszyt z ocenami i wystawiał noty do planów naprawczych. Spędził już siedząc mi nad głową godzinę i krytykował każdą wymianę zdań z klientami. Od tej pory nie mam się już zachowywać jak człowiek, tylko zamienić w automat strzelający regułkami – coś jak kasjerzy z Żabki, wciskający obowiązkowo kawę i hot-doga. Regułek mam na jakieś dwie minuty gadania, bo nie wciskam jednej gry, o nie, to by było zbyt proste – wciskam aż dwie różne. I to się będzie co miesiąc zmieniało. W moim odczuciu durnota, bo klient który przychodzi do mnie codziennie po los na mini za odliczone 1,50 zł jak mu zacznę dzień w dzień przez dwie minuty o tym samym marudzić, pójdzie gdzieś indziej, gdzie jak dotąd załatwi sprawę w 10 sekund. Tak samo jak mi się robi kolejka na 5 osób, te 3 z końca pójdą sobie, nie czekając, gdy z każdą z poprzednich będę prowadził te same regułkowe pogadanki. No i goście, którzy przyłazili do mnie sobie pogadać, ponarzekać i opowiedzieć o tym, co robili wczoraj na działce, też się zniechęcą. No ale co ja tam wiem, kierownictwo pewnie wie lepiej 😀.

No i ja, jako nowa osoba, potraktowałem te wszystkie nowości ze względnym spokojem, ot kolejna fanaberia, ale kobitki, które siedzą w tym biznesie od 30 lat, które nagle zaczęły być pouczane, że ich sposób prowadzenia sprzedaży jest zły i mają się zmienić, nie podeszły do sprawy tak spokojnie 😀. Nasze wewnętrzne czaty pracownicze i grupy facebookowe aż płoną od nienawiści i protestów jakie płyną z każdej strony. Wiele złych słów na temat nowego kierunku usłyszałem też osobiście od moich koleżanek z miasta, więc ogólny poziom radości jest zdecydowanie ujemny ;D. Nowy kierownik wczuł się do tego stopnia w opiekowania nami, że wczoraj przez cały dzień, zaczynając od obudzenia mnie gdy jeszcze spałem, wysyłał wszystkim smsy z rankingiem sprzedaży punktów z województwa, próbując nas mobilizować do walki o palmę pierwszeństwa (z tekstami w stylu „o 15:00 zmasowany atak Gryfina” itd.). Widać, że jest nowy i się wczuwa 😀. Ale jeszcze raz mnie obudzi przed rozpoczęciem pracy, to poproszę kogoś z was, żeby wysłał mu ze swojego telefonu (żeby mnie nie namierzył) sms z prośbą o odpierdzielenie się i pisanie tylko w godzinach pracy, a nie po nocy (pisał po 7, pracę zaczynam o 9, więc jeszcze spałem). Albo nawet kilku z was i to najlepiej gdzieś koło 2-3 w nocy 😀. Jeszcze pogadamy!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments