Aplikacje podróżnicze

Zdaje się, że przez zamieszanie z okiem, nie zrobiłem wpisu na temat mojego sylwestrowego wyjazdu.
Święta nie mogłem odwiedzić rodzinki, bom grzecznie pracował. Ale w poświątecznym tygodniu, nudząc się w pracy i kontemplując harmonogram moich zmian, wpadłem na genialny pomysł. Po telefonie do zmienniczki i zaklepaniu zastępstwa, udało mi się wyczarować 5 dni wolnego pod rząd. Kupiłem sobie z tej okazji bilet do domu. I nawet jakoś tanio mi wyszło – 80 zł za 800 km. Jedyny myk był taki, że to pociąg nocny, a ja nie wykupiłem tym razem kuszetki, decydując się na nocleg na siedząco w wagonie bezprzedziałowym. I nie był to najlepszy pomysł ever, gdyż pospać się nie dało – nie zgasili światła przez całą noc, a bilety sprawdzali co godzinkę. I nie pomogło zmęczenie, bo w pociąg wsiadłem po całym, 11-godzinnym dniu pracy, i tak nie zasnąłem. Sylwestra spędziłem uczciwie przed komputerem u rodziców, grając w UWO i o 21:00 pijąc szampana z Zenkiem (a nie, patrzę na zdjęcia, to był jednak Sławomir). Wcześnie, bo rodzinka chciała iść spać. Pogoda ogólnie była do bani – dużo deszczu, zero śniegu. Mimo to, karnie codziennie szlajałem się po okolicy robiąc kolejne „kwadraty”. Co to za kwadraty? Już opowiadam.

Kwadratowe szaleństwo czas rozpocząć.

Od dawien dawna, do moich pieszych i rowerowych wypraw używałem apki Endomondo, która rysowała trasę, podawała km i takie tam głupotki dla fanów zdrowego życia. Jej upadek mocno mnie zasmucił, przesiadłem się wówczas na jej spadkobiercę, MapMyFitness – to był program gości, którzy wykupili Endomondo i litościwie zgodzili się na import danych z tamtego programu – a szkoda mi było zawartych w nim wszystkich tras z poprzednich Camino, więc się skusiłem. Ale wtedy pojawił się kumpel i zaczął strasznie suszyć mi głowę o przesiadkę na jeszcze inną apkę – Stravę. I w końcu mnie namówił. Tym co przemówiło na jej korzyść był fakt, że miała achievementy, a na te jestem mocny łasy 😀. Świat został podzielony na malutkie kwadraty, a bokach ciut ponad 1 km i myk polega na tym, że jeśli trasa naszego spaceru przebiega przez taki kwadrat, jest on zamalowywany. I od razu włączyła mi się faza 'catch’em all”. Brakowało mi ostatnio motywacji do łażenia po moich okolicznych lasach, a tu proszę – znalazła się nowa. I jest wymówka żeby zmieniać swoje trasy, próbować dotrzeć do nowych kwadratów. Doszedł element strategicznego planowania spacerów, tego dreszczyku niepewności gdy ścieżka idzie skrajem kolejnego, ogólnie dało mi to dużo radości.

Strava – wygląda jak każda inna tego typu aplikacja

Wyjazd do innego województwa był więc kolejną okazją do złapania nowych kwadratów – 2 wpadły przy przesiadce w Warszawie, 4 w Lublinie (pół godziny i godzinka czekania na pociąg nie musiałem się nudzić), kilkadziesiąt podczas tych kilku dni w Chełmie.

Pani konduktor w warkoczykach!

Drugą aplikacją, którą testowałem podczas drogi powrotnej pociągiem (tym razem dzienny, z przesiadką w Szczecinie, gdzie też wpadły 2 kwadraty z tej okazji) było Polarsteps. To apka też do rysowania trasy wyprawy, ale na nieco innych zasadach. Tu już nie trzeba poruszać się siłą własnych mięśni, to nie program do nadzorowania swojej kondycji. Można poruszać się autem, samolotem, itd. i apka rysuje trasę całej wyprawy. Czyli coś dla osób ruszających na wakacje, jadących pociągiem przez całą Polskę, czy ruszających w podróż dookoła świata. Apka cały czas chodzi sobie w tle w telefonie, zżera podobno 4% baterii na dobę, cały czas pokazuje naszą lokalizację, ale tylko dla osób, którym wyślemy link do naszej obecnej wyprawy (także sorry, nie dam tego na blogu, żeby mnie ewentualnie mordercy za łatwo nie mogli namierzyć 😀), można do niej wrzucać zdjęcia, które pokazują się na trasie we właściwym miejscu, jeśli mamy ustawioną taką opcję. Słowem – bardzo by mi sę przydało, gdyby to faktycznie tak działało. Podczas podróży pociągiem miałem zastrzeżenia do rysowanej trasy – powinno łapać moją lokalizację co 15 minut i aktualizować, ale różnie z tym bywało. Trochę się z tym poużerałem i chyba udało mi się pod koniec to zreperować – miałem jakieś oszczędzanie baterii uruchomione, co się gryzło z polarstepsami i nie włączyłem wifi, a podobno też ustala lokalizację na temat siły darmowych wifików. Ale ogólnie mam pozytywne wrażenia i optymistycznie do tego podchodzę.

Polarsteps w akcji
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments