Na tropie Świętego Graala

Mordownia mordownią, ale ostatnia w niej noc to mój najlepszy sen od miesiąca – przespałem ciurkiem prawie 12 godzin. Widać takie miejsca działają na mnie kojąco 😂. I pospałbym pewnie dłużej, ale koło 11 wpadł w końcu zarządca i zaczął wszystkich budzić i wypraszać, krzycząc po rosyjsku. Hiszpanie totalnie nie wiedzieli o co chodzi 😂, jedyne słowa w ich języku jakie krzyczał, to 'senior’. Miły akcent na koniec przemiłej wizyty. Mimo wszystko polecam – na raz.

Sam zabrałem się do innego hostelu – o to takiego bardziej luksusowego (booking dał mi jakąś nagrodę za osiągnięcia i wyszło tu taniej niż w mordowni, huh). Czysto, przyjaźnie i jeszcze podobno kolację dają za darmo – czekam już ponad godzinę i póki co kucharka uczy jak robić paellę zamiast karmić, ale jestem cierpliwy 🤪.

Walencja. Wczoraj wybrałem się na spacer po plażach – było sporo chmur, ale wiał też bardzo silny wiatr, więc przez noc chmury przegonił i dziś słońce królowało niepodzielnie. Ale nadal wiało, więc w mieście był pełen przegląd reakcji na pogodę – od lasek w bikini opalających się w parku, po gości w kurtkach z futrem na kołnierzach i wełnianych czapkach spacerujących obok nich. Plaże, mimo że zaraz koło niemal milionowego miasta, zaskakująco czyste i przyjemne. Ale o tej porze roku woda jeszcze o temperaturze Bałtyku (no dobra, Bałtyku latem, dla mnie i tak za zimna), choć już trochę szaleńców się kapało. Wiatr porywał piach z plaży i ciągnął w morze, tworząc mini burze piaskowe. Fajnie też komponowały się wszechobecne palmy i góry w tle. W lecie musi tu być całkiem zacnie.

Walencja to też miasto z największym europejskim miejskim parkiem. Przez miasto płynęła sobie rzeka, która często wylewała i 70 lat temu zrobili jej nowe koryto, a stare zamienili w park. Ogromny, ciągnący się przez całe miasto, z kilkudziesięcioma mostami nad nim, boiskami, polami golfowymi, muzeami, oceanarium, budkami z żarciem i piciem, placami zabaw, basenami, ludźmi tańczącymi (chyba jakieś zorganizowane lekcje to były), mijałem też jakiś ogrodzony koncert rockowy, skatepark, słowem wszystko, co przyjdzie wam do głowy, żeby upchać w parku – tu to jest.

Walencja stara się być nowoczesna, a wręcz futurystyczna – dużo jest wymyślnych budynków o dziwnych kształtach – im bardziej przyszłościowe – tym lepiej. Ale jest też klasyczna starówka – z katedrą, w której za 8 euraków pokazują przechowywany tu Święty Graal. Poskąpiłem takiej kasy i dokonałem internetowego śledztwa – i jego wyniki są niestety dla Walencji druzgocące – to fałszywka! Jak w Indianie Jones – kielich jest zbyt fikuśny i dekoracyjny, żeby był używany na kolacji przez ubogiego cieślę. Mimo wszystko, Walencja mi się podobała – nie żałuję przyjazdu tutaj.

Odkrycie #2

Jest to też lokacja z gry i jak słusznie zauważyła moja discordowo-growa grupa wsparcia, winienem o tym tu wspomnieć. I tako też czynię 😜.

 

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Magda

Przed Muzeum Sztuki umieszczono rzeźby Igora Mitoraja, polskiego artysty, który swoją pracownię miał w toskańskiej Pietrasancie.