Stones on travel

Jednym z powodów przyjazdu do Polski była chęć ucieczki przed upałami w południowej Europie. Jak ten plan mi wypalił, widzimy chyba wszyscy, ale tego, że właśnie Lubelszczyzna będzie polskim biegunem ciepła, nie spodziewał się chyba nikt. Ostatnie trzy dni to najgorętsze dni mojej prawie studniowej wyprawy, nawet Rzym był o tej jeden stopień chłodniejszy! Front pogodowy co prawda już nadciąga z zachodu, niosąc burze i opady, ale aż do dziś Chełm się przed nim bronił. W końcu i do nas dotarły ciemniejsze chmury, ale mimo to, a może w zasadzie właśnie dlatego, wraz z kolejnym kuzynem, Adrianem, wybraliśmy się na rowerowy objazd okolicy. Wpadło nam ponad 40 km na licznikach i zmokliśmy dopiero na sam koniec, gdy przez kilka minut z nieba zaczęły atakować ogromne krople, a potem przez kolejne kilka minut uczciwie popadało. Pewnie, gdybyśmy się schowali pod daszkiem na te 15 minut, to byśmy przeczekali, ale i tak nie było tragedii. Poprzyglądałem się pięknej polskiej przyrodzie, podjechaliśmy kilkanaście kilometrów do przejścia granicznego z Ukrainą – kolejka tirów od granicy ciągnie się na dobre 40 km, ale widać, że mają to obcykane, bo miasta nie zastawiają – ostatni tir stoi za granicą Chełma i czeka na sygnał, by przejechać przez miasto i ustawić się w rządku po jego drugiej stronie. Prawie wszystkie tiry na ukraińskich rejestracjach i widziałem przynajmniej dwa, na których były traktory, czyli w zasadzie sprzęt wojskowy do zwalczania rosyjskich czołgów 😂.

Na wieczór miałem zaplanowaną inną atrakcję, ale zanim do niej przejdę, cofnijmy się w czasie o dwa miesiące. Obserwowani przeze mnie na Instagramie podróżnicy, Stones on Travel (czyli Ola i Arek), którzy wcześniej przebyli pieszo jakieś szalone tysiące kilometrów idąc z Panamy do Kanady, zdobywając za swój wyczyn masę nagród branżowych, w tym m.in. im. Tonego Halika od National Geographic, ogłosili swój kolejny plan – pieszą podróż dookoła Polski, jakieś 3500 km. I według mapki, mieli odwiedzić również Chełm. Pełen ekscytacji napisałem do mamy, próbując ją namówić, żeby może ich przenocowała, opisując ich pokrótce. Na co mama zgasiła mnie, zmiażdżyła i totalnie zaskoczyła odpisując „wiem wiem, już do nich wczoraj pisałam, wstępnie się zgodzili, będą nocować w twoim pokoju, Ola to nasza kuzynka, spotkałam ją już kilka lat temu”. Whaaaat. Mój świat w tym momencie runął, moja samoświadomość jako najwybitniejszego podróżnika w rodzinie została wyrzucona do śmietnika, poprzeczka do przeskoczenia powieszona zbyt wysoko! Kiedy otrząsnąłem się z szoku i zacząłem drążyć temat, sytuacja nieco się poprawiła. Ola jest co prawda jakaś kuzynką, ale tak odległą i zawieszoną na tak dalekiej gałęzi drzewa genealogicznego, że można jej śmiało do rodziny jednak nie zaliczać, nie stanowi więc rodzinnej podróżniczej konkurencji i w dalszym ciągu mogę ją obserwować i traktować jako inspirację, a nie nienawidzić i próbować zniszczyć 😂.

I tak wracamy do dzisiejszego spotkania – Ola z Arkiem dotarli dziś bowiem do Chełma, w międzyczasie wykręcając się z noclegu u ciotki (czyli mojej mamy) na rzecz koleżanki ze studiów, która też mieszka w Chełmie (rozsądny wybór, nie mam żalu, nie wiem jak mama 😂) i – podobnie jak w wielu innych miejscach na trasie, zorganizowali spotkanie z czytelnikami. Podróż dookoła Polski połączyli bowiem z promocją swojej wydanej dopiero co papierowej wersji książki „Na poboczu Ameryk”. Spotkanie odbyło się w chełmskiej bibliotece i wzięło w nim udział jakieś 50 osób, więc całkiem nieźle. Przez półtorej godziny opowiadali o swoich przygodach, pokazując slajdy. I tu wielki szacun, bo 2-letnią przygodę streścić w tak krótkim czasie to niezły wyczyn – ja tych moich 3 miesięcy miałbym problem tak krótko przedstawić 😂. Co prawda i tak nie wyobrażam sobie sam siebie tak przemawiającego przed ludźmi, chyba trema by mnie całkiem zżarła, ale na szczęście, póki co nie zanosi się, bym musiał to robić 😂. Niemniej jednak ich opowieści i tak dodatkowo nakręciły mnie na dalszą podróż (mimo że nakręcania nie potrzebowałem), sporo mówili o spełnianiu swych marzeń i realizowaniu planów podróżniczych, więc to było to, co właśnie chciałem usłyszeć 😂. Czyli lada dzień plecak spakowany ponownie – i w dalszą drogę – Arek w obu Amerykach spędził w sumie 4 lata zanim wrócił do Polski, więc moje trzy miesiące wyglądają na tym tle mocno blado 🤣.

Stones on travel – znajdziecie ich na FB i na Instagramie. Zachęcają, żeby do marszu po Polsce dołączyć do nich w dowolnym momencie i na jak długo chcecie – mapka planowanej trasy dostępna i tu i tu.

 

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
sirPaul

bywalem na takich odczytach podróżników, sęk w tym że dla odwrócenia uwagi od swojego gadania, oni puszczają w obieg na widowni jakies pamiątki przywiezione z egzotycznych krajów (np: charakterystyczne dla nich wyroby) a ty chyba nic takiego nie przywiozłes, musisz to nadrobic albo wysyłac sobie do domu paczki z takimi przedmiotami (w celu pokazywania ich na pozniejszych odczytach) + foty na slajdach albo galeria zdjec z podrozy na scianach w miejscu odczytu