Trasa zamkowa

Dziś kuzyn z żoną Iwonką (o której dotąd niewdzięcznie nie wspomniałem ani razu, mimo że większość ciężaru mojej wizyty spadła na jej biedne barki) znów rzucili się w wir pracy, więc raz jeszcze ja rzuciłem się w wir rowerowego szaleństwa. Tym razem sam planowałem trasę i nie mam na kogo zrzucić odpowiedzialności za jej wybór i związane z tym cierpienia. Przejechałem prawie 50 km, robiąc jeszcze więcej podjazdów niż wczoraj. Znaczy wiadomo, rower prowadziłem pod górę, jak tylko robiło się bardziej stromo, ale to chyba jeszcze bardziej wyczerpujące jak zwykłe wspinanie się.

Pomysł na wycieczkę był taki, żeby odwiedzić okoliczne zamki. Zaznaczone miałem cztery, dotarłem do trzech, bo ktoś złośliwie albo bezmyślnie budował je na najwyższych szczytach w swoich okolicach. Tak jakby nie można było na dole z łatwiejszym dostępem dla zwiedzających! Zamek nr 1 był o tyle ciekawy, że w skale pod nim wydrążono zapewne niedawno, a nie w czasach średniowiecza, tunel dla pociągów. Podjechałem do niego ze złej strony i do środka się nie dostałem, ale z tego co widziałem chyba i tak był zamieniony w hotel.

Zamek nr 2 stał w ruinie – i prowadziło do niego okrutnie ostre podejście – wątpię czy nawet zawodowi kolarze bawią się w podjazd do niego i zapewne też wprowadzają tam swoje rowery 🤪. Zamek był bardzo fajny, na górze nie było ani nikogo pilnującego ani innych zwiedzających – był calutki mój. Było w nim też sporo plansz z informacjami – między innymi pięknie rysowane scenki rodzajowe z każdego wieku zamczyska wraz z krótkimi dialogami i linkiem do odsłuchania scenki w internecie. Widoki z góry – też bardzo satysfakcjonujące, wrażenie zrobiła na mnie zwłaszcza przejechana przeze mnie odległość z Bazylei 🤪.

Zamek nr 3 wymagał ode mnie wyprawy do Francji – nie byłem tam już od dobrych dwóch miesięcy! Trasa rowerowa prowadziła z dala od ulic, przez łąki i pola, mijałem konie okrutnie atakowane przez robactwo – i to tak, że większość miała maski na pyskach, zasłaniające oczy, chrapy, a nawet uszy – wyglądało to śmiesznie, jak hełmy dla kocich postaci z Final Fantasy XIV 🤪. W którymś momencie zobaczyłem przed sobą napis „witamy w Szwajcarii”. Trochę mnie to zmyliło, ale okazało się, że jakiś czas temu wjechałem do Francji, a teraz ścieżka na chwilę wracała do Szwajcarii właśnie, by po chwili znów skręcić do Francji. Oczywiście żadnych granicznych zabudowań ani celników nigdzie nie było – zupełnie jakby oba kraje były w UE.

Zameczek też złośliwie stał na górze i tu już podejście było przez gęsty las, więc rower przypiąłem do słupa i wspinałem się „na sucho”. Przydał się trening na warszawskich bagnach, bo droga była mocno zarośnięta – była i normalna ścieżka, ale była ze trzy razy dłuższa, jakby co. Zamek ponownie – bez żywego ducha, też cały tylko dla mnie. I też dużo informacji na tabliczkach – najbardziej zdumiała mnie ta o szwedzkiej okupacji – skubani Szwedzi dotarli nawet do Szwajcarii, huh. Zamek zdobywali też Francuzi, Austriacy i Bawarczycy – obrońcy nie narzekali więc na nudę.

Po powrocie do Bazylei popełniłem błąd i pozwoliłem się ostrzyc swojemu kuzynowi – obawiam się, że teraz nikt mnie póki mi włosy nie odrosną nie zabierze na stopa 😱. Efekty możecie zobaczyć na ostatnich zdjęciach w galerii. A tak serio, nie jest źle, ale faktycznie tak krótko jeszcze ścinany nie byłem – czas jechać do ciepłych krajów, gdzie takie włosy będą zbawieniem.

 

Subskrybuj
Powiadom o
guest
9 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
sirPaul

cudze chwalicie a swego nie znacie 😛 – czy widziałes jaki jest znak w Lublinie na starym miescie? aczkolwiek bardzo fajny znak, podoba mi sie, trzeba by napisać jakąś petycje do sejmu by u nas taki wprowadzili

Magda

Jestem ciekawa, o jaki znak chodzi. Nie znam za dobrze Lublina.

Jolka

haha fajna fryzurka ;D 👀

Mat

Szwajcaria jest w strefie Schengen, więc stąd brak kontroli na granicach.

Iwonka

Właśnie! Trzeba się było upomnieć, żeby uniknąć podejrzeń, że kuzyn ze Szwajcarii mieszka sam z dziećmi🤪 aż tak dobrze ogarnięty nie jest🤪

Kuzyn

„… obawiam się, że teraz nikt mnie póki mi włosy nie odrosną nie zabierze na stopa 😱.”
Za dużo tych włosów nie było;)
Poza tym to dla Twojego bezpieczeństwa:)

Iwonka

Ja zwróciłabym raczej uwagę na „kuzyn bawi się we fryzjera”🤪🙈

Last edited 1 rok temu by Iwonka
Mąż Iwonki

Bez ryzyka nie ma zabawy;)