Nic się nie dzieje

Marny +1 kwadrat

Niewiele się działo w tym tygodniu, ale staram się być dobrym człowiekiem i mimo wszystko wpis zrobić. Będzie niewielki i z małą ilością obrazków, ale przynajmniej nie będzie moich trzech czytelników marudzić mi w komentarzach 😀. Pogoda na Kanarach nadal piękna – i w końcu ma sens spamowanie rodziny i znajomych zdjęciami z plaży – kiedy u was śnieg, deszcz, ciemno już o 16, moje zdjęcia znad wody z dopiskiem „+29 gorąco!” bolą bardziej i dopiero teraz ich wysyłka ma jakiś sens 😀. W zeszłym tygodniu mimo to obijałem się podróżniczo – zrobiłem raptem dwie kilkunastokilometrowe wyprawy, a i to w miejsca, w których już byłem, stąd wpadł tylko jeden nowy marny kwadrat na mapie wyspy. Może postaram się poprawić w nadchodzących dniach, aczkolwiek prognoza zapowiada, że pogoda koło piątku się popsuje i będzie zimno – tylko +22 stopnie. Jak żyć?! W przypływie szaleństwa w środku tygodnia wyciągnąłem śmierdzący namiot z opakowki (kto by się spodziewał, że kilka miesięcy trzymania nie wyschniętego materiału w pokrowcu może zmienić go w wylęgarnię grzyba, huh!), rozbiłem go na dachu domku i próbowałem przespać w nim noc. Z moich wyliczeń wynika, że ostatni raz korzystałem z niego ponad rok temu i chyba się oduczyłem nocowania na dziko – było niewygodnie (ale ciepło!) i koło szóstej rano, gdy ruch uliczny tu się zaczyna na dobre, hałas przepędził mnie z powrotem do łóżka. Obawiam się, że rok spania w łóżkach rozbestwił mnie i znów jestem wygodnickim mięczakiem 😀. I jeśli planuję kolejną przygodę ze spaniem na dziko (a planuję!), to będzie mi potrzebny nowy namiot.
W kategorii „praca” postępów też za wiele nie ma. Inspekcja od elektryczności miała być w połowie zeszłego tygodnia, ale nie dotarła (bez zaskoczenia). Dostaliśmy instrukcję, żeby i tak ich nie wpuszczać do środka i udawać, że nas nie ma, ale w ten sposób przegapiliśmy tylko ważną wizytę listonosza i pierwszy raz zobaczyłem na oczy hiszpańskie awizo ;D. Dodatkowo, jeden z zatrudnionych robotników ma wizytę rodziny i wziął wolne, a drugi rozwalił sobie pas lędźwiowy i na kilka dni go położyło – dziś przyszedł po raz pierwszy po awarii. Tak jak mówiłem – życie płynie powoli, wiele się nie dzieje, cieszę się słonkiem i z przerażeniem patrzę na zdjęcia śniegu w ogródku od mamy 😀.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Gagarin

U mnie jeszcze śniegu nie ma 🙂

GodOfWar

No i na co teraz narzekać skoro materiały takie regularne 🙁

Gagarin

Chyba za wcześnie pochwaliliśmy :p A poczytałbym ile tam śniegu do odśnieżania masz :p

GodOfWar

Zdrada!!