Start bloga

Życie jest pasmem gorzkich rozczarowań i niepowodzeń, a na końcu się umiera. Stan mojego zdrowia psychicznego na dzień dzisiejszy ładnie obrazuje poniższa scenka z Parks and Recreations:
https://www.youtube.com/watch?v=4EgMkWEJ9Q4
I’m fine. It’s just that life is pointless and nothing matters and I’m always tired. Also I can’t sleep. I’m overeating. None of my old hobbies interest me.

Podnoszący na duchu wstęp mamy za sobą, czas na konkrety, będzie jeszcze „radośniej” 😛.

Grudzień 2020, nie koloryzowane

Jestem bez pracy od ponad 20 miesięcy, oszczędności się już skończyły, ale rachunki i rata kredytu za mieszkanie same się płacić nie chcą. Na świecie szaleje cholerny koronawirus, prawie nigdzie nie można normalnie pojechać, wszędzie restrykcje, kwarantanny, ograniczenia, straszenie zarazą. Wiek mnie niestety powoli zaczyna doganiać, włos coraz bardziej siwy, choć całkiem możliwe że i tak powinienem się cieszyć i z takiego, bo któregoś dnia nawet siwego zabraknie. Lockdown próbował mnie utyć i rok temu o tej porze prawie mu się to udało – pierwszy raz w życiu waga niebezpiecznie blisko zbliżyła się do wyświetlenia trzech cyferek. W grudniu, w środku trzeciej fali wylądowałem w szpitalu, po tym jak urwał mi się 30letni kombos na nie-rzyganie (jedna z kilku spraw, z których byłem w życiu dumny – nic mnie nie ruszało, nie wymiotowałem nawet po najgorszym żarciu i alkoholu przez trzy dziesięciolecia). Tym razem, pokonały mnie, jak się okazało, kamienie w woreczku żółciowym. Pozbyłem się ich pod narkozą.

Mamy więc obraz sytuacji – bez kasy, bez sensu, bez chęci, z umiarkowanym zdrówkiem, z pandemią o ogólnoświatowym zasięgu. Co w związku z tym wymyśliłem? Jaki jest mój plan na stawienie czoła tym wszystkim przeciwnościom losu naraz? Ano roczna (a może i dwu albo i trzy-letnia) podróż dookoła świata! Jak szaleć, to na całego. Muszę „tylko” zdobyć środki finansowe, zebrać ekwipunek, przyspieszyć proces ozdrowienia siebie świata i – mogę wyruszać! Pomysł jest taki, żeby tu o wszystkim na bieżąco raportować. I teraz tak – jeśli plan nie wypali, jeśli życie i przeciwności losu okażą się z jakiegoś powodu zbyt dla mnie silne i polegnę z kretesem – będzie to dla was cenna życiowa nauka, że nie warto marzyć i trzeba się pogodzić z faktem, który przedstawiłem w pierwszym zdaniu na samej górze. Ale jeśli się uda – a jestem bardzo zdeterminowany, żeby się udało, mam zamiar wpakować w ten projekt 100% moich sił przerobowych, to macie niepowtarzalną szansę być świadkami wielce interesującej przygody od jej samego początku. Zaczynamy na samiutkim dnie, z samym pomysłem i samymi chęciami, a celujemy w gwiazdy. Pewnie, posiadanie paru milionów na koncie znacznie ułatwiłoby całą wyprawę, ale czy miałaby wtedy taki smaczek i czy byłoby interesująco o tym czytać? Pewnie tak 😀. No nic, lecimy z tym koksem, spokojnie, jest o czym pisać, na kilka tygodni (miesięcy?) blogowania bez podróżowania wystarczy.

Inspiracja
Jeśli zajrzeliście do mojej wczorajszej recenzji gry Uncharted Waters Online, przeczytaliście tam fragment o mojej fascynacji tzw. „odkryciami” z tego tytułu. Ścigam je od 10 lat, a po restarcie serwera (czyli trzy lata temu) i konieczności rozpoczęcia ich zbierania od nowa, wprowadziłem system 3 odkryć dziennie, które staram się uskuteczniać. Jeśli jesteście w moim gronie znajomych na Steamie (przy okazji – zapraszam jrk_rpg), pewnie widzieliście że zwykle codziennie spamuję mapkę moich podróży w grze + zdjęcia zrobionych odkryć. 

Przykładowy raport z dziennego pływania w UWO

Na chwilę obecną mam 2889/3454 odkryć za sobą – czyli zostało ich coś koło 600, co przekłada się na jakieś 200 dni, czyli ponad pół roku pływania. I będzie całość. Długie czasy pływania w grze spożytkowałem na zaznaczeniu na googlowej mapie tych odkryć z gry, które są unikalne i łatwe do namierzenia. Załapały się więc miasta (201), miejscówki geograficzne (440), historyczne miejsca (116), miejscówki religijne (67), dzieła sztuki (58 miejsc, samych dzieł sztuki dużo więcej, w samym Louvrze znajdują się 34 dzieła z listy), pozostałe kategorie (60). W sumie 942 miejsca do odwiedzenia. Pozostałe tysiące odkryć z gry to zwierzaki w stylu słonia, roślinki, rybki itd, a także przedmioty typu zbroja rzymska – nie są unikalne i pojedyncze, więc na moją listę się nie załapały. Miejsca rozsiane są po całym świecie, choć jak to w grze marynistycznej, zdecydowana ich większość znajduje się w niewielkiej odległości od linii brzegowej. Tak sobie teraz w sumie liczę, że 900 miejsc do odwiedzenia, nawet przy 1 dziennie, to 3 lata to taki trochę spring by trzeba robić, być może trzeba będzie wyprawę przedłużyć!

Plan miejsc do odwiedzenia podczas wyprawy

W moich dotychczasowych wyprawach po Europie i okolicach już wcześniej starałem się „zbierać” te miejsca, raz spędzając w takiej podróży miesiąc, innym razem tydzień – ale to materiał na osobne wpisy, które na pewno któregoś dnia się pojawią.

Lato 2019 – wyprawa po Europie tropem miast z UWO

Zdaję sobie sprawę, że dotarcie do niektórych miejsc będzie jeśli nie niemożliwe, to niesamowicie trudne tudzież skomplikowane (typu tocząca się wojna w Syrii, przewrót wojskowy w Myanmarze, czy zamknięte na amen od startu akcji z koronawirusem granice Północnej Korei) – i godzę się z tym. Plan maksimum to zdobycie wszystkich zaznaczonych punktów, plan minimum – okrążenie świata, z przecięciem w którymś momencie również równika (więc szybka podróż lotnicza Polska – USA – Japonia – Polska nie łapie się do tego osiągnięcia). Realizacja będzie zapewne czymś po środku. Ogólnie cała wyprawa ma być totalnie bez spiny, na totalnym luzie, bez goniących terminów, łapania punktów za wszelką cenę, byle tylko je odhaczyć. Mapa celów jest bardziej sugestią niż deadlinem. I muszę to sobie powtarzać, bo łapanie achievementów jest dla mnie często główną motywacją do grania – tym razem mam się na tym nie skupiać 😀. Ale – nazwa bloga POWOLI przez świat w sumie zobowiązuje.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments