Rubikon tuż tuż

Podobnie jak Cezar przed przekroczeniem wraz ze swoimi wojskami Rubikonu, tak i ja zbliżam się do granicy, zza której powrotu już nie ma. Czyli w moim przypadku będzie to  wynajęcie mieszkania i pozbawienie się tym samym możliwości zrezygnowania z wyjazdu. Mniejszym Rubikonem będzie złożenie wypowiedzenia z pracy – to w sumie tylko trochę mi skomplikuje sytuację życiową, ale nadal mógłbym zostać w domu i zbijać bąki, przetracając odłożone na wyprawę środki. Moje wojska nad Rubikon już dotarły, rozbiły obóz i czekają na rozkaz wymarszu. W sobotę miałem wizytę potencjalnego najemcy – znalazłem go jednak przez znajomych, a nie przez biuro pośrednictwa – i wygląda na to, że udało mi się te 2.000 zaoszczędzić. Mój zainteresowany ma na imię Vladimir i jest z Ukrainy – szuka mieszkania dla siebie i dwóch kolegów – jest już w Polsce od dwóch lat, do tej pory gnieździł się w wynajmowanym mieszkaniu w 6 osób w 3 pokojach, ale zatęsknił za luksusami i chce mieć swój własny kąt. Żeby było śmieszniej, przez kilka dni byliśmy nawet kolegami z pracy, bo od 2 lat buduje jachty, w firmie w której i ja próbowałem szczęścia w maju zeszłego roku. Z opowieści wspólnych znajomych wynika, że jest osobą spokojną, mieszkania mi nie zrujnuje, będzie grzecznie płacił (boi się podpaść polskim służbom mundurowym, bo jeśli tak się stanie, to deportują go na Ukrainę, a tam nie był od dwóch lat, bo boi się zaciągu do wojska – zwłaszcza w obecnej chwili, gdy szansa że trafiłby na front jest bardzo realna). Moje mieszkanie bardzo mu się spodobało – zaczęliśmy oględziny od sypialni, a tam oczy aż mu się zaświeciły i reszty już nie chciał nawet oglądać, do sypialni wracał kilka razy, by robić zdjęcia, na resztę tylko rzucił okiem. Nie wiem w jakich warunkach on wcześniej mieszkał, że aż tak go to wzruszyło 😀 Umowę podpisać może choćby jutro, zgodził się i na kaucję i na comiesięczne wizyty kontrolne wspólnej znajomej, która będzie mi relacjonowała i trzymała rękę na pulsie, na podpisanie umowy najmu okazjonalnego (czyli jeśli nie będzie płacił, nie będzie problemów z eksmisją) i na fakt, że będę daleko i nie będę w stanie naprawić mu pralki gdyby się zepsuła i na fakt, że nie mam telewizora. Na nie zgadzające się kolory na tynkowanych ostatnio fragmentach ściany nawet nie rozumiał dlaczego ja się z tego tłumaczę – widać uznał, że tak miało być i taki był mój zamysł artystyczny. Słowem – mam chętnego i to ze startem od 1 kwietnia. I chce nawet dłużej niż na rok.

Przenosiny gierek na strych – czas zacząć!

Dziś wróciłem do pracy  po raz drugi w tym miesiącu-  po covidzie przepracowałem dzień i walnęło mi oko. Zrobiłem sobie w środku dnia przerwę na wizytę u okulisty – znów prywatnie (100 zł). I wieści są raczej dobre – oko zagoiło się znów prawie całe – po raz trzeci. Ale tym razem stosujemy nową terapię – zamiast po tygodniowym leczeniu je przerwać, mam stosować i krople i maści przez 2-3 miesiące. Odstawię tylko za kilka dni te antybiotykowe, potem mam ciapać w oko przez 2 tygodnie żelem 4 razy na dobę takim na receptę (dostałem jeszcze jedną tubkę na zapas). Oko po czymś takim co prawda przez pół godzinki widzi tylko mgłę, ale trudno – czy mam wolne, czy w pracy, czy już w trasie – będę żelował. Jak się skończą te z recepty, mam kupować zastępcze, słabsze które są dostępne ogólnie. Zrobię sobie zapas przed wyjazdem – i te już stosować 2 razy na dobę. W ten sposób oko będzie przez kilka miesięcy chronione przed bakteriami, czynnikami zewnętrznymi itd. – i już nie powinno atakować kolejnymi bólami. Dodatkowo będę nosił do snu opaskę na oczy – może tak ograniczę możliwość dziabania się palcem w rogówkę – a jak widać na zdjęciu (podrapałem się przez sen, sam nie wiem kiedy), ja naprawdę jestem dla siebie niebezpieczny.

Jeśli czymś takim dostałem w oko, to się nie dziwię,

Plan zakłada, że mały Rubikon, czyli wypowiedzenie z pracy, złożę jutro -wiąże się to z poranną wyprawą do Szczecina. Moment dla Lotto jest kiepski – dużo osób jest na chorobowych, dziś kolejna osoba z goleniowskiego oddziału robiła test na covida, brakuje nam zdaje się 4 osób do pełnego składu (powinno nas być 10 sztuk). A tu ja jutro jadę z tą sympatyczną niespodzianką i jeszcze bardziej skomplikuję sytuację. Mimo to, będę się starał wynegocjować zakończenie współpracy na 25 marca – ceny biletów na końcówkę marca są zdecydowanie korzystniejsze niż początek kwietnia i dałbym radę trochę oszczędzić. No ale to przekonam się jutro (optymistycznie zakładając, że ktoś będzie w stanie mi już jutro coś obiecać i zaplanować, jak ich znam, to pojutrze zapomną że złożyłem wypowiedzenie i w kwietniu się zdziwią, czemu ja do pracy nie przyszedłem – aaaale może tym razem pozytywnie mnie zaskoczą!).

Pokój powoli pustoszeje.
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments