Bilety + Revolut

Czas wyjazdu zbliża się nieubłaganie – aczkolwiek gdy siedzę sobie w domu i obijam się, leci to bardzo szybko, a jak wegetuję w pracy, minuty jakby zwalniały. Nic to, zostało jeszcze tylko 13 dni podczas których muszę się w pracy wynudzić .

Lot zakupiony

Dokonałem wczoraj zakupu biletu lotniczego – mieszkam w teorii najbliżej lotniska w Berlinie i stamtąd zazwyczaj wpadały mi bardzo fajne oferty lotów – ale tym razem problem jest taki, że mój wypakowany sprzętem plecak nie da się zaliczyć jako bagaż podręczny – musiałem wybrać opcję bagażu nadawanego do 20 kg (chociaż tak po prawdzie jeszcze się nie pakowałem, ale obstawiam, że nie zmieszczę się do 10 kg). Jak na złość, wszystkie loty w kierunku południa Hiszpanii z Berlina były raczej drogie – razem z transportem na lotnisko wychodziły mi grubo ponad 500 zł. Rozważałem już nawet o 100 zł tańszy lot z prawie dobową przesiadką na Ibizie i w myślach już widziałem rozbijającego siebie namiot na jej imprezowych plażach, ale spojrzenie na mapę wyspy trochę mnie ostudziło – obok lotniska jest tylko miasto i od razu góry, a szukanie noclegu w górach po ciemku nie byłoby najlepszym pomysłem. Z rozpaczy zacząłem szukać innych wariantów i w przypływie fantazji rzuciłem okiem na Kraków. A tam – niespodzianka – oferty całkiem sensowne. Gdybym leciał po swojemu, tylko z małym plecaczkiem, mógłbym lądować w Hiszpanii za 86 zł. Ofert lotów szukam przez stronę/aplikację kiwi.com – chyba moja ulubiona z wielu podobnych wyszukiwarek, których w ostatnich latach naprawdę obrodziło. Strona pozwala na wyszukiwanie lotów podając nawet nie lotnisko, a miasto (plus np. 250 km w pobliżu), państwo, a nawet cały kontynent – bardzo przydatne gdy próbowałem się dowiedzieć, skąd najtaniej z Europy przebić się do Kanady. W każdym razie – kiwi znalazło mi połączenie Kraków – Sevilla na 29 kwietnia w cenie poniżej 200 zł z dużym bagażem. Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami, przelogowałem się na aplikację Ryanaira i próbowałem tam kupić bilet, zakładając że będzie taniej. A tu niespodzianka – ten sam bilet na ten sam lot oficjalny przewoźnik usiłował mi opchnąć za 250 zł. Nie mam pojęcia co tu się odstawiło, ale wróciłem szybciorem do kiwi i tam dokonałem zakupu. Całość wyszła mi 192 zł. Z nadawanym bagażem do 20 kg i bez wybierania miejsca do siedzenia, będzie losowo.

Przykładowe poszukiwania lotu do Kanady

Pozostało mi zakupić bilet Goleniów – Kraków – i tu też miałem farta, bo zakup biletu na nocny pociąg z 2 godzinną przesiadką w Poznaniu (między 3 a 5 rano) miał przy sobie informację, że jako iż jestem jednym z pierwszych kupujących, dostaję rabat w wysokości 45%. I zapłaciłem za 11 godzinną podróż przez 3/4 Polski w Intercity 49,50 zł. Wyjeżdżam więc oficjalnie 28 marca o 22:46. Trochę na styk, bo na 28 marca umówiłem się też na zdanie zdrapek i rozliczenie się finansowe z Lotto. I w teorii powinienem pracować do końca miesiąca, więc jeśli się uprą, mogą mi robić problemy i mnie na jakieś zastępstwo przez kolejne 2 dni od wylotu wysłać. Ale liczę że takiej wtopy uniknę i biorę ryzyko na klatę 😀.

Bardziej fikuśna opcja wyszukiwania ze zdjęciami miast

Kolejną sprawą, do której się od dłuższego czasu zbierałem i którą w końcu załatwiłem było założenie konta Revolut. To aplikacja i karta płatnicza, która poza wszystkimi normalnymi bankowymi bajerami ma ten myk, że ma bardzo dobre kursy wymiany walut i omija większość prowizji bankowych. Normalnie, korzystając z mojej polskiej karty płatniczej i używając jej w takim np. Maroko, przelicznik i prowizja za używanie bankomatu zżera mi jakieś chore ilości kasy – Revolut ogranicza to wielokrotnie. Oczywiście, nie jest tak różowo i jest trochę haczyków – np. w soboty i niedziele prowizja jest normalna, więc opłaca się z niej korzystać tylko od poniedziałku do piątku, są limity opłat i przelewów – ale wszystko to i tak jest lepsze niż płacenie normalną kartą. I akurat poszczęściło mi się, bo łowcygier organizowali promocję na Revoluta – na trzy miesiące konto Premium (w które i tak celowałem, bo znosi większość ograniczeń przelewów i limitów wypłat z bankomatu bez prowizji) jest darmowe i 50 zł na zasilenie konta za darmoszkę. I karta fizyczna dostarczona za darmo do domu. Przeprowadziłem szybkie śledztwo w sieci pod kątem wojny w Ukrainie – Revolut jest firmą założoną przez Rosjanina i Ukraińca, więc trochę się obawiałem, że może przestanie działać przez sankcje. Ale wygląda na to, że nie – firma jest zarejestrowana w Wielkiej Brytanii, sami przystąpili do sankcji i gnębią swoich rosyjskich użytkowników, ukraińskie przelewy zwolnili z wszelkich opłat i coś tam wpłacają na pomoc charytatywną – więc nie powinni mieć problemów polityczno – ekonomicznych.

Screenshot z aplikacji

Sam proces zakładania poszedł nadspodziewanie szybko – potrzebowali mojego selfika i zdjęć przodu i tyłu dokumentu – pozwalali na prawo jazdy i to uznałem za najmniej inwazyjną wersję. Potem ściągnięcie aplikacji, kilka minut czekania i moja tożsamość została potwierdzona. Przelanie kasy z mojego konta na kartę też poszło momentalnie i też wymagało ode mnie tylko użycia aplikacji. Słowem – wydaje się, że to cwana aplikacja – karta fizyczna dojdzie 14 marca, ale spróbuję nią dziś zrobić jakiś zakup, żeby się przekonać, że faktycznie działa też w wersji karty wirtualnej z telefonu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments