Niemcy na mokro, na kulturalnie i na dziko

Po raz kolejny głupie szczęście, bo przecież nie intuicja wynagrodziło mi moje roztrzepanie. A i owszem, nadrobiłem na mój wczorajszy nocleg kilka godzin drogi, ale za to miejsce i gospodarze – Ulrike i Bertin okazali się fantastyczni. Mała miejscowość gdzieś w Bawarii, cichy ogródek z jeżem i przyjaznym kotem i burza stulecia – pioruny tłukły pół nocy, jeden za drugim, po 200 przestałem liczyć. Z gospodarzami przegadałem pół nocy i cały poranek, zostałem nakarmiony (domowy obiadek z warzywami z własnego ogródka!) i piwkiem, a rano napojony kawą i poczęstowany śniadaniem. Przez całą noc miałem dostęp do domowego kibelka, co po wieczornym piwku okazało się bardzo przydatne – musiałem tylko wyczekać na przerwę w opadach. Rano trzeba było spędzić godzinkę dłużej na suszeniu namiotu, ale w takich warunkach była to czysta przyjemność.

Kolejny pociąg zabrał mnie do Monachium. Spóźniłem się o kilka dni na mistrzostwa Europy i Polacy zajęli 'tylko’ trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej (czyli najlepiej od 50 lat), ze mną bylibyśmy pierwsi. Ah well. Skoro nie mogłem zaszaleć sportowo, rzuciłem się w wir dokulturalniania i odwiedziłem muzeum – Alte Pinakothek. W środku miałem trzy odkrycia z UWO do zgarnięcia i wszystkie je szczęśliwie namierzyłem, ale ważniejsze jest to, co wydarzyło się poza tym. Otóż wchodząc do kolejnych sal i nie czytając tabliczek, już z daleka stwierdzałem 'o to będzie El Greco’, albo 'o podobne do Raphaela’, 'czyżby Brueghel?’, 'Fra Angelico też takie malował’, 'jak nic Rubens’ – i kiedy podchodziłem bliżej, za każdym razem okazywało się, że mam rację. A to nawet nie były 'moje’ odkrycia, to były jakieś randomowe obrazy, które widziałem po raz pierwszy – zgadywałem na podstawie wcześniejszych doświadczeń muzealnych podczas tej podróży. Kim ja się stałem, sam siebie nie poznaję, jestem potworem, potworem! Podróż zmieniła mnie w znawcę sztuki – ja rozumiem rozpoznać kreskę Picasso czy Van Gogha, ale to już przesada, podróż zabiła we mnie artystyczną niewinność i niewiedzę i sam już nie wiem kim jestem i dokąd zmierzam 😭. A ostrzegali mnie przed niebezpieczeństwami wielkiego świata, a ja głupi nie słuchałem…

Odkrycia #108 – #110

Dziś miałem sporo problemów ze znalezieniem noclegu – trzech kolejnych gospodarzy nie odpowiadało na moje zapytania i nie bardzo wiedziałem jak sobie organizować połączenia pociągowe (ciągle mając na uwadze słabą wiarygodność DB) – kilka pociągów ponownie mi uciekło, ale ambitnie kierowałem się na północ, nerwowo zerkając na czarne burzowe chmury nad tą częścią kraju. Przesiadałem się w Norymberdze, która zaskoczyła mnie swoją wielkością, w Bambergu jechaliśmy przez okrutną ulewę i miałem nadzieję, że do wieczora się to wypada i kiedy przyjdzie mi gdzieś na dziko rozbić namiot, nie będę tego robił w strugach deszczu. Na miejsce do nocowania wybrałem dość losowe miejsce w okolicach Lipska (Leipzig) zwące się Jena. Na mapie wyglądało na małe i miało obok dużo zieleni. Ale się oszukałem – miasteczko było małe, ale składało się z mnóstwa wieżowców mieszkalnych – typowa sypialnia, na dodatek na ulicach słychać było tylko język rosyjski. Zielone tereny zaś okazały się bardzo stromymi górami. A wczorajsza burza dotarła i tu i wszędzie stały kałuże, a górskie ścieżki zmieniły się w błotniste strumyki. Miałem do wyboru albo płakać na dworcu albo jednak iść w te góry i szukać szczęścia – i tym razem wybrałem to drugie. Godzinę i kilka kilometrów ślizgania się po błocie później znalazłem miejsce, które uznałem za stosowne, i w końcu rozbiłem się w Niemczech po raz pierwszy na dziko. A więc na razie ciiii.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
5 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
sirPaul

trzeba było uciekać na pewno była chora na coś zakaźnego 😛 a swoją drogą jak już dajesz te foto obrazów w galerii to mógłbyś pisać tytuł dzieła i czyjego pędzla, my też byśmy się ukulturalnili razem z Tobą 😛 jak wrócisz to możesz robić doktorat z „malarstwa” 😛

Magda

Postaram się wspomóc Jacka w prezentacji dzieł sztuki. Nie chcę wchodzić w kompetencje ciotki Baśki (ciotki Jacka, a mojej siostry), która studiowała historię sztuki, ale jeśli ona milczy, to ja działam. Nr 1 to „Portret rodziny Sacrati”, autor Antonio Leonelli, 1480r. Nr 2 – ” Port w Amsterdamie”, 1630, pędzla Hendricka Corneliusa Vrooma; Nr 3 – Pięter Bruegel, 1567, ” Kraina szczęśliwości ( lenistwa lub pasibrzuchów)””. Nr 4, Jan Bruegel Starszy, 1603, „Wielki targ rybny”…cdn

Magda

Nr 5, 1573, Giuseppe Arcimboldo, ” Lato”; Nr 6 Albrecht Dürer,1526, „Czterej apostołowi”; Nr 7 autor jw, 1529, ” Birwa Aleksandra Wielkiego z Dariuszem”

Magda

Nr 8 PeterPaul Rubens, 1619, ” Madonna w wieńcu kwiatów”, Nr 9, Vincent van Gogh, „Słoneczniki”, 1888; Nr 10, Francisco Goya, „Martwa natura z indykiem”, 1812

sirPaul

słoneczniki to chyba kazdy zna ( w „Allo Allo” też chyba były jakies słoneczniki :P) ale za resztę dziękuję