Luksusowy Luksor

Grudzień zaczynam z mocnym przytupem, bo od zwiedzania prawdopodobnie najbardziej wypasionej egipskiej atrakcji archeologicznej – zespołu świątynnego Karnak – Luksor. Na dodatek dziś trafił się wyjątkowo gorący dzień i nie było już chmurek, które jak wczoraj delikatnie by to słonko temperowały. Trzeba było stawić mu czoła i cieszyć się, że nie wpadłem na pomysł zwiedzania tego w sierpniu 😜. Pod Karnakiem był istny kocioł – stada autokarów, sprzedawców, naganiaczy i naciągaczy. Co druga osoba proponowała mi namolnie sprzedaż biletu albo bycie moim przewodnikiem, twierdząc, że mają bilety tańsze niż w kasie. Opędzałem się od nich i ignorowałem jak mogłem, aż dotarłem do bramek wejściowych – tu skanowali plecaki, przeszukiwali i żeby otworzyć bramkę, trzeba było zeskanować bilet, którego jeszcze nie miałem. Musiałem się cofnąć, a na zewnątrz znów zostałem zaatakowany przez kolejnych nachalnych krzykaczy. Odbiłem w drugą stronę, coś za mną krzyczeli, było też sporo machania rąk, ale byłem tak zaabsorbowany nie daniem się im oszukać, że nie zwracałem na nic uwagi i… po chwili jakimiś dziwnymi przejściami pojawiłem się już po drugiej stronie bramek – bez kupowania biletu. Głupio było w tym momencie zawrócić, a i myśl o tym, by pytać kogoś czy jest oficjalnym czy oszukańczym sprzedawcą biletów nie nastrajała mnie pozytywnie, postanowiłem więc, że trudno, los chciał, żebym jednak został już nie tylko międzynarodowym, ale i międzykontynentalnym przestępcą i potuptałem dalej, zwiedzać bez biletu.

Odkrycia #155 – #156

I szybko zapomniałem o swoim nowym kryminalnym statusie, bo to, co tam zastałem, należało do kategorii mocno łapiącej za serce. Zespół świątyń zaczęto budować tu 4 tysiące lat temu i był rozbudowywany przez kolejne 2 tysiące lat – w sumie rękę przyłożyło tu ponad 30 pokoleń faraonów. I każdy kolejny chciał poprzedników przebić, więc rozmach i skala wciąż się zwiększały. Do dziś zachowało się tu naprawdę sporo, więc ledwie się w głowie mieści, jak to musiało wyglądać w okresie szczytowym. Ogromne mury, posągi, sfinksy – tutaj w wersji z głowami baranów, choć z ludzkimi też się znajdzie, obeliski, a przede wszystkim lasy monumentalnych kolumn. Wszystko w rozmiarze XXL, wszystko bogato zdobione, kiedyś w kolorze, upstrzone milionami malowideł, płaskorzeźb i hieroglifów. Wszystko wygląda tak bardzo egipsko, że wydaje się być sztuczną hollywoodzką dekoracją do jakiegoś filmu, gdzie kogoś za bardzo poniósł entuzjazm i przesadził z ilością rekwizytów. A jednak – to tysiące lat najprawdziwszej historii, tu leżało wielkie egipskie miasto Teby/Thebes (i w końcu zrozumiałem czemu w serii Civilization było to ich stolicą, a nie Kair!), tu żyli i stąd rządzili władcy Środkowego i Nowego Państwa. Słońce też dodaje miejscu autentyczności – czuje się ten Egipt na każdym kroku – a to przecież już grudzień! Wnętrza pomieszczeń świątynnych zresztą zbudowane są tak, by temu słońcu zaradzić – chłodne, ciemne, jakieś malutkie otwory, przez które wpadają nieliczne promienie słoneczne. Wchodzi się z pełnego słońca i momentalnie ślepnie, po paru minutach wzrok się przyzwyczaja i zaczyna się na ścianach dostrzegać malowidła i kolejne hieroglify – coś niesamowitego. O kolumnach już wspominałem – są ich setki, są ogromne i też bogato zdobione. Nic dziwnego, że ich budowa trwała aż tyle pokoleń, nawet przy naszej współczesnej technice trochę by nam postawienie czegoś takiego zajęło, zwłaszcza gdybyśmy chcieli, by to przetrwało te kilka tysięcy lat. Karnak zachwycił, oczarował i nie żałuję ani złotówki wydanej na jego zwiedzanie – było warto😝.

Odkrycia #157 – #158su

Ale to nie koniec atrakcji, bowiem z Karnaku wzdłuż Nilu ciągnie się jeszcze jedna aleja. Została odkryta stosunkowo niedawno, bo w 1949 roku, do tego czasu była pod piachem i tubylcy stawiali na niej domy itd. Równo rok temu zakończył się proces restauracji – nowy prezydent Egiptu przejechał na czele procesji rydwanów i kilkuset przebierańców w strojach sprzed tysięcy lat. Aleja jest teraz odgrodzona od reszty miasta, ulice idą wiaduktami nad nią i można całość przejść – a jest to niezły kawałek, bo prawie 4 km i ponad 300 sfinksów pod drodze do obejrzenia – w różnym stanie, od totalnej ruiny po całkiem niezłe. A na końcu alei kolejna świątynia – sam Luksor. W porównaniu z Karnakiem to taka przybudówka zaledwie, ale dzięki Alei wiemy, że była to całość, a nie osobny twór.

Kolejny punkt dnia to spacer polami nad Nilem do następnej wioski. Wioska okazała się całkiem prężną mieściną, totalnie pozbawioną turystów – i co mi się niezmiernie podobało, prawie nikt mnie tam nie zaczepiał, poza okazjonalnymi „welcome” i „hi”. Sklepy nie oferowały pamiątkowych skarabeuszy ani papirusów, tylko żywe kury w klatkach, żywe gołębie w pudłach (miały powiązane skrzydła, kupujący brali je w garść, by obejrzeć, czy im się podobają), ryby oporządzane od razu na stoiskach (zapach cofał), duże ilości bobu w różnym kolorze, szczypioru i takich tam – sklepikarze nie mieli więc powodu mnie nagabywać, bo nie byłem nawet potencjalnym klientem. I było to najbardziej autentyczne i egzotyczne miejsce, jakie dotąd widziałem, Hurghada w porównaniu z tym to centrum europejskiej cywilizacji 😝. Ludzie w strojach jak z innej epoki, rolnicy z motykami w rękach i siejący z ręki, czerpiąc nasiona z podwiniętej na brzuch sukni, bose dzieci wylewające jakieś syfy z wiader wprost na ulicę, do tego zgiełk, harmider, milion motorów, klaksony, coś niesamowitego, o taki Egipt walczyłem! Szedłem chłonąc widoki, zapachy i dźwięki i sam już nie wiem co było większą atrakcją dnia – zabytki czy ta etnograficzna wyprawa. Po powrocie byłem tak przeładowany emocjami, słońcem i wrażeniami, że padłem na twarz i przespałem ciurkiem dwie godziny, stąd wpis dziś dość późno.

 

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Asia

Ja byłam tutaj w lipcu i w sierpniu… czysta tortura!

Zdjęcia piękne. Powspominałam 😃

sirPaul

hieroglify zacne ale ze ty w takim słońcu bez kaszkietówki chodzisz? miałbys czym słońce zasłaniać jak robisz zdjęcia 😛 by nie było za dużo słońca na niektórych 🙂